Wspomnianą "furtkę" odkrył ostatnio Nicholas Lemonias, któremu udało się zamieścić na w/w portalu zainfekowane pliki. Lemonias - ekspertowi z dziedziny bezpieczeństwa na uczelni w Derby w Anglii, udało się odnaleźć już wiele niedociągnięć w zabezpieczeniach takich gigantów jak Microsoft, Nokia czy Adobe.
Jak dotąd, wszystkie firmy były mu bardzo wdzięczne za wkład w bezpieczeństwo ich klientów, ale... tym razem jest z goła inaczej. Po poinformowaniu giganta z Mountain View o wspomnianej luce, w odpowiedzi Nicholas otrzymał informację o braku odkrycia przez nich jakichkolwiek uchybień w systemie zabezpieczeń portalu YouTube. Dlaczego Google mówiąc kolokwialnie "olał" całą sprawę i postanowił naprawić błędu? Czy może, nie chce przyznać się do błędu i po cichu naprawi błąd? Tego nie wiemy. Moim zdaniem, bezpieczeństwo klientów Google'a winno stać na piedestale zdań giganta! Przez tak błahe poczynania, wielu niewinnych niczego użytkowników może zostać dotkliwie poszkodowanych. Zatem, Google zaczyna podążać nieodpowiednią drogą. Drogą prowadzącą do czerpania jedynie zysków i nic ponadto! Miejmy nadzieję, że gigant się zreflektuje i naprawi błąd.
SOFTPEDIA
Dokument o luce w zabezpieczeniach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz